|
Pani profesor Jachymek,
Ta nasza wychowawczynia.
Na każdej lekcji biologii,
Wdraża w życie Lenina.
Poucza wszystkich dzieci,
Że dzięki niemu jak
wiecie,
Panuje
Dobrobyt na świecie.
A teraz zmieńmy już temat
Przejdźmy na lekcję biologii,
I oto dzwonek dzwoni
I lekcja się zaczyna,
A nasza,
Pani profesor
Dopiero do szkoły,
Przybywa.
Jak przystało na piękne panie,
Najpierw nastawia kawę,
A kiedy już dziesięć po dzwonku,
Wpada do naszej klasy.
Kładzie dziennik na
biurku.
Jak zawsze przystało na panie,
Zaczyna każdą lekcję
pytaniem.
Pytania są jednakowe.
Jak zawsze chodzi o głowę,
Budowę wtórną, wewnętrzną, różnice,
A skutkiem tego, jak się domyślacie,
Mnożą się czarne chwile w chacie.
A kiedy lekcja dobiega
końca,
Pani profesor zaczyna
bąkać,
Pierwsze jej słowa już od
lat wielu,
Zaczynają się od
wytyczonego celu.
A potem to już dalsze śpiewanie,
Rysowanie rysunków,
Punktów opracowywanie,
No i lekcja dobiega końca.
Pani profesor zadowolona,
Że ma uznanie wśród uczni
profesora.
Zamyka dziennik, wychodzi
z klasy
I bieży znów - na wczasy.
Tak to już jest:
Im mniej pracują Jachymkowie,
Tym więcej pustych głów,
Jest w szkole.
Pani
prof. Jachymek. 1981 rok
L. Miciuk
|