|
Przed moim domem, na skraju lasu,
Tam, gdzie słowików słychać śpiew.
Rośnie brzezina, bukowina
I tak powiada o losie swym.
Kiedy byłam jeszcze małą,
Trochę jednak o
mnie dbano.
Kiedy trochę już
podrosłam,
W inne miejsce
przekopano.
Kiedy już nabrałam
siły,
To mnie całkiem
zostawili.
Myślę sobie, co za czasy,
Jacy owi ludzie są.
I odpowiedź usłyszałam,
Że są bardzo źli.
Że są w ogóle nieuczciwi,
Nie szanują braci
swych.
Żyją tylko
kombinacją
I nie znają matek
swych.
Ciągle dla nich jest za mało,
Ciągle krzywda im się dzieje.
A przyczyna ?- Wszystkim znana,
W głowie Lenin im się śni.
Tak wzdychała
brzoza biała,
I co tylko ujrzeć
zdołała.
Wszystko,
W księgach
umieszczała.
1981 rok
L. Miciuk
|